W III kw. br. dostawy smartfonów na światowy rynek skurczyły się o 6,7 proc., do 331,2 mln szt. – według IDC. Dołek okazał się ponad dwukrotnie głębszy od prognozy: -2,9 proc.

Największy zjazd odnotowano w regionie Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie na rynek dotarło aż o 23,2 proc. mniej urządzeń niż przed rokiem.

„Problemy z łańcuchem dostaw i niedoborami komponentów w końcu dopadły rynek smartfonów, który do tej pory wydawał się niemal odporny na ten problem” – komentuje Nabila Popal, dyrektor ds. badań w IDC.

Jak dodaje, rynek smartfonów nigdy nie był w pełni odporny na niedobory, ale do niedawna nie były one na tyle poważne, aby spowodować spadek dostaw. Jedynie ograniczały tempo wzrostu.

Teraz jednak sytuacja pogorszyła się, a z niedostatkiem komponentów problem mają już wszyscy producenci. Na to nałożyły się zakłócenia w produkcji i logistyce.

Rygorystyczne zasady kwarantanny w Chinach opóźniają transport i ograniczają dostawy energii w Chinach, co spowalnia produkcję najważniejszych komponentów.

Problemy z podażą potrwają do końca roku

Cele produkcyjne wszystkich głównych marek na IV kw. 2021 r. zostały skorygowane w dół. Na złagodzenie problemów z podażą raczej nie ma co liczyć do końca roku.

Samsung na czele, Apple 20 proc. na plusie

Samsung zakończył III kw. br. na 1 pozycji z 69 mln sprzedanych urządzeń i 20,8 proc. udziałem w rynku. Dostawy tej marki spadły o 14,2 proc. r/r, głównie ze względu na ograniczenia podaży.

Apple odzyskał drugą pozycję z 50,4 mln sprzedanych iPhone’ów, co daje 15,2 proc. udziału w rynku i wyjątkowy na rynku wzrost o 20,8 proc.

Xiaomi z udziałem 13,4 proc. i dostawą 44,3 mln szt. odnotowało spadek o 4,6 proc., po wysokim dwucyfrowym wzroście w poprzednich czterech kwartałach, ponieważ firma borykała się również z problemami z podażą.

Vivo i Oppo osiągnęły jednocyfrowe wzrosty.

Najwięksi producenci smartfonów – udziały w rynku od III kw. 2020 r. do III kw. 2021 r.