W II kw. 2019 r. pracodawcy planują zatrudnienie ponad 6 tys. specjalistów IT, w tym 2448 programistów, 876 testerów i 725 projektantów oprogramowania. Kolejne miejsca na liście potrzeb zajęli pracownicy asysty technicznej IT (461), fachowcy od rozwoju biznesu (421), wdrażania produktu (403), infrastruktury IT (287), doświadczenia użytkownika (279) i zarządzania (166) – według „Branżowego Bilansu Kapitału Ludzkiego w sektorze IT” przygotowanego przez PARP i Uniwersytet Jagielloński.

Największe zapotrzebowanie na programistów nie oznacza największych trudności z ich rekrutowaniem.  Więcej niż 90 proc. pytanych przedsiębiorców spodziewa się kłopotów ze znalezieniem projektantów UX, administratorów, wdrożeniowców i ludzi od rozwoju biznesu. Na problemy ze znalezieniem dobrych programistów wskazało ok. 80 proc.

Tymczasem kierunki związane z informatyką kończy co roku nie więcej niż 14 tys. studentów. Ten stan utrzymuje się niezmiennie od 2014 r. – zgodnie z danymi Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, udostępnionymi szkole programowania Kodilla.com. Szkoła szacuje, że w celu uzupełniania deficytu każdego roku absolwentów musiałoby przynajmniej o 10 tys. więcej. Z kolei według PARP dla 94 proc. pytanych wykształcenie ma znaczenie – jako minimum dla różnych ról wskazywano zwykle średnie techniczne. Jednak oczekiwania niekoniecznie pokrywają się z praktyką zatrudniania.

Programowanie bez studiów

Obecnie 90 proc. osób kandydujących do pracy w sektorze IT ma wykształcenie wyższe, ale tylko połowa (54 proc.) ukończyła kierunki techniczne, takie jak np. informatyka, robotyka czy automatyka – mówią z kolei dane firmy rekrutacyjnej Randstad.

Jednocześnie do pracodawców spływa coraz więcej zgłoszeń od absolwentów innych szkół i kursów branżowych – według danych Randstad to prawie 30 proc. kandydatów do pracy w IT. Jak czytamy w raporcie, pracodawcy oczekują od programistów przede wszystkim praktycznych umiejętności. Mniej ważne jest, gdzie je zdobyli.

–  W branży coraz większe znaczenie zyskują umiejętności komunikacyjne czy interpersonalne, a to domena humanistów. Jeżeli zainteresowani wykazują odpowiednią wiedzę IT, zdobytą na kursach, studiach podyplomowych czy bootcampach programistycznych, są dla pracodawcy równie cenni, jak absolwenci kierunków informatycznych. Jak mantra powtarza się bowiem, że w IT najważniejsze są umiejętności, a dyplomy są dopiero na drugim miejscu – tłumaczy Magdalena Szabelska, team leader technologies w Randstad.

Więcej specjalistów z bootcampów

Ciekawe wnioski płyną z najnowszego raportu Stack Overflow, w którym o wykształcenie zapytano 90 tys. przedstawicieli świata IT. Jeszcze w 2015 r. udział w bootcampach deklarowało 3,5 proc. respondentów, w aktualnej edycji – już 15,4 proc. To oznacza coraz większą konkurencję dla uczelni wyższych.

– Młodzi informatycy na studiach zwykle uczą się od teoretyków. Co więcej, z reguły nie prowadzą żadnej dodatkowej działalności, pozwalającej pozyskiwać wiedzę praktyczną i doświadczenie. Tylko 14 proc. z nich ma też styczność z zarządzaniem zespołem. Na tym polu wygrywają absolwenci alternatywnych metod kształcenia. Uczą się konkretnych umiejętności od praktykujących programistów, będących często właścicielami własnych biznesów – przekonuje Marcin Kosedowski, ekspert rynku szkoleniowego z Kodilla.com.