Krajowe start-upy w porównaniu z europejskimi tworzą projekty funkcjonalne, dobrze odpowiadające na potrzeby rynku, ale ich problemem jest niewielka skala działania, bo skupiają się głównie na rynku krajowym – ocenia Katarzyna Kazior, dyrektor w polskim oddziale berlińskiego inkubatora start-upów.

Według niej polskie młode firmy są mocne w modelach biznesowych, które dają konkretną  wartość klientowi, często finansową.

– To na pewno jest naszą siłą. Teraz najważniejsze jest to, aby zwrócić uwagę na skalę i wyjść poza Polskę – mówi dyrektor Rocket Internet Polska.

Wśród krajowych start-upów najbardziej dynamicznie rozwijają się pomysły oparte o nowe technologie, Internet i e-commerce. Jest ich także relatywnie dużo, bo są najłatwiejsze do uruchomienia (niskie koszty wejścia na rynek). Około 90 proc. z nich, jak precyzuje dyrektor, nie osiąga jednak etapu dojrzałości.

Z drugiej strony są sprzętowe inwestycje, jak drony czy drukarki 3D. Wymagają większych nakładów finansowych, ale też pozwalają na czerpanie zysków w dłuższym okresie. Jest też kilka start-upów, które wyszły za granicę, mimo że nie opierają się na żadnej technologii. Takim przykładem może być np. DocPlanner, platforma ZnanyLekarz czy Brainly.

– To start-upy, które opierają się na modelu biznesowym bardzo sprawnej egzekucji – wyjaśnia przedstawicielka berlińskiego inkubatora.

W przypadku wielu krajowych przedsięwzięć, szczególnie technologicznych, istnieje bardzo duże ryzyko, że nie utrzymają się one na rynku.
 
– Wiele z nich jest oparte o e-commerce czy technologie finansowe, czyli pomagają w wymianie handlowej, ale trzeba podchodzić do nich z dużą rezerwą – przekonuje dyrektor polskiego oddziału Rocket Internet. – Z drugiej strony mamy pomysły oparte o sprawdzone technologie, czego przykładem są np. bitcoiny. Trzecia rzecz to bardzo sprawnie poprowadzone modele biznesowe.