Ministerstwo Cyfryzacji w październiku br. ogłosiło projekt nowelizacji ustawy o KSC. Centrum im. Adama Smitha przestrzega przed konsekwencjami planowanych ograniczeń w wyborze dostawców (projekt przewiduje usunięcie z infrastruktury sprzętu i oprogramowania „dostawcy wysokiego ryzyka”)

Kwalifikacja dostawców technologii pod kątem bezpieczeństwa na podstawie arbitralnych decyzji administracyjnych może pozbawić Polskę dostępu do najbardziej konkurencyjnych technologii. W rezultacie może to doprowadzić do chaosu w wielu obszarach, nie tylko gospodarczych, ale na przykład w ochronie zdrowia, gdyż korzystamy ze sprzętu z państw azjatyckich, który jest czasami wielokrotnie tańszy od pochodzącego z Unii Europejskiej” – twierdzi Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

„Ponadto wprowadzanie rozwiązań arbitralnych i dyskrecjonalnych ocen dostawców technologii jest z natury korupcjogenne i samo w sobie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, wystawiając je na bardzo silną korupcję, która pojawi się w sytuacji, kiedy nie będzie możliwa otwarta konkurencja na rozwiązania technologiczne” – mówi Andrzej Sadowski.

Przestrzega przed takimi skutkami implementacji nowych przepisów, jak pogorszenie konkurencyjności i podwyższenie kosztów życia.

„Pod szyldem „cyberbezpieczeństwa” Minister Cyfryzacji wprowadza kategorię dostawcy wysokiego ryzyka, a tak naprawdę wprowadza przepisy wysokiego ryzyka korupcji” – ostrzega Centrum im. Adama Smitha

Ostra krytyka projektu pojawia się w raporcie centrum, w którym stwierdzono, iż „liczba zgłaszanych uwag wskazuje, że w zaproponowanym kształcie projekt nie powinien nigdy ujrzeć światła dziennego, chyba, że jego rzeczywistym celem jest ograniczenie rozwoju gospodarki cyfrowej oraz pogorszenie konkurencyjności Polski, czego po jego lekturze nie można wykluczyć”.

Do Ministerstwa Cyfryzacji wpłynęło według centrum ponad 1,5 tys. uwag od przedsiębiorców i agend rządowych.

Grożą zakłócenia w działalności firm i bankructwa

Centrum ocenia procedurę uznania vendora za dostawcę wysokiego ryzyka za dyskryminującą, opartą na kryteriach politycznych, a nie technologicznych, skupiając się na pochodzeniu dostawców.

Jeśli są spoza państw należących do UE i NATO mogą znaleźć się pod presją natychmiastowego, bez możliwości odwołania, zawieszenia lub ograniczenia koncesji oraz działalności gospodarczej. Może to prowadzić do znacznych przerw w działalności przedsiębiorstw, poważnych trudności finansowych, a nawet bankructw” – alarmuje centrum.

Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że dostawcą wysokiego ryzyka jest firma, który stwarza poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, a prace nad ustawą są transparentne. Uspokaja, że małe podmioty nie będą musiały usuwać sprzętu i software’u „DWR”.