Według danych przedstawionych na konferencji „Nowe standardy współpracy z fiskusem”, zorganizowanej przez konfederację Lewiatan, tzw. dziura VAT (niezapłacony należny podatek) w budżecie państwa wyniosła w 2014 r. szacunkowo 40-60 mld zł. Dla porównania wpływy do budżetu w ub.r. z tytułu VAT wyniosły 124 mld zł, z CIT – 30 mld zł, a PIT – 78 mld zł (a więc w „dziurze” ginie więcej pieniędzy, niż wynosi cały CIT zapłacony przez firmy). Co gorsza dziura szybko się powiększa – kilka lat temu w budżecie brakowało 8-10 mld zł należnego VAT-u, co pokazuje, że przestępcy działają coraz skuteczniej.

– Mało która branża mogła ostatnio cieszyć się takim wzrostem obrotów, jak branża profesjonalnych oszustw vatowskich – zauważył Jerzy Martini, doradca podatkowy.

Oceniono, że za ok. 40 proc. luki VAT nie są odpowiedzialne zorganizowane przestępstwa, lecz szara strefa, tj. sprzedaż towarów czy usług bez paragonów i faktur. Tym niemniej zdecydowana większość firm działa uczciwie.

Podatników VAT jest 2,2 mln, wyłudzeń może dokonywać co najwyżej 50 tys. – szacuje Andrzej Nikończyk, przewodniczący rady podatkowej Lewiatana.

W opinii Jerzego Martiniego odwrotne obciążenie VAT (podatek odprowadza nabywca) jak i solidarna odpowiedzialność (jeśli sprzedawca nie zapłacił należnego VAT-u, fiskus może domagać się go od nabywcy) nie są dobrym sposobem na przestępców. Odwrotne obciążenie powoduje według doradcy, że oszuści przerzucają się na inne produkty i branże. Ten mechanizm zaobserwowano już wielokrotnie. W ocenie prawników uczestniczących w konferencji podobnie może być w przypadku elektroniki, gdy wejdzie w życie odwrócony VAT na telefony komórkowe, laptopy, tablety i konsole (od 1 lipca br.). Ich zdaniem przestępcy wezmą na celownik inne produkty, zwłaszcza takie, które mają niewielkie rozmiary i wysoką cenę jednostkową (stąd smartfony z wyższej półki okazały się idealnym towarem do przekrętów). Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, nie podjęli się jednak wskazania konkretnych produktów z branży elektronicznej, którymi po 1 lipca mogą  zainteresować się oszuści. Przypomniano, że dotychczas objęcie określonych towarów odwróconym VAT-em skutkowało spadkiem obrotów w tych kategoriach.

Przychodzi oszust do sklepu…

Jerzy Martini podkreślał, że oszuści zawsze wyprzedzają prawodawców, więc gdy przejdą na nowe produkty, mają co najmniej rok na wyłudzenia – zanim zostaną wprowadzone odpowiednie regulacje typu odwrotne obciążenie.

– To jest walka z wiatrakami, bo towarów, które można wykorzystać na karuzelach, jest bardzo dużo – ocenił prawnik.

Zauważa, że jeśli odwrotnym obciążeniem zostają objęte produkty atrakcyjne na rynku konsumenckim, to rośnie zagrożenie wyłudzeniami w transakcjach między przedsiębiorcą a klientem końcowym. Zdaniem eksperta ten problem może dotyczyć sprzętu elektronicznego objętego odwrotnym obciążeniem po 1 lipca. Oszuści mogą domagać się zakupu w cenie netto, podając się za płatników VAT lub ich reprezentantów (np. niby kupują coś w imieniu firmy X), a detalista nie będzie w stanie tego zweryfikować. Jerzy Martini uważa, że nie pomoże tutaj nawet dostępny online rejestr płatników VAT czynnych (tylko tacy mogą kupować w cenie netto towar objęty odwrotnym obciążeniem), który uruchamia Ministerstwo Finansów. A to dlatego, że oszust może podać dane firmy figurującej w rejestrze, informując np. że jest jej pracownikiem. Sprawdzenie tego w każdym przypadku nie będzie szybko możliwe.

Zatem w handlu elektroniką zagrożenie wyłudzeniami VAT nie zniknie po 1 lipca – ryzyko będzie największe w retailu, ponadto przestępcy mogą próbować rozkręcić karuzele na innych produktach niż telefony, laptopy, tablety i konsole.

Kolejnym mechanizmem stosowanym w polskim prawie, który ma ograniczać oszustwa, jest solidarna odpowiedzialność. W ocenie prawnika również te przepisy są nieskuteczne.

– Jak dotąd nie było żadnej decyzji, dotyczącej solidarnej odpowiedzialności – poinformował Jerzy Martini.

 

Uwaga na okazje

Mariusz Orliński, adwokat doradzający przedsiębiorcom, ocenił, że w tym roku spraw dotyczących oszustw na VAT związanych z handlem elektroniką nie ma więcej niż w ub.r. Mimo to przestrzega przed ryzykownymi transakcjami.

Mechanizm oszustw jest podobny: przedsiębiorcy ktoś oferuje bardzo dobry interes i jeszcze deklaruje, że wszystko za niego załatwi – transport, magazyn, kontrahentów itd. – informuje prawnik na podstawie własnej praktyki. Tego nie ma w normalnym biznesie.

Radzi, by zrezygnować z usług takiego kontrahenta, bo tak naprawdę nie można go dokładnie sprawdzić.

Według adwokata za przekrętami na VAT stoją mafijni przestępcy, którzy organizują sieć „słupów” w postaci spółek z o.o. i z ich pomocą tworzą karuzelę. Oszustwa ułatwiają niedoskonałości polskiego prawa, a zwłaszcza możliwość kwartalnego rozliczenia podatku VAT, co pozwala podejrzanym biznesom na swobodne funkcjonowanie przez kilka miesięcy, zanim organy skarbowe zorientują się, że coś nie gra. Większość przestępczych spółek deklaruje taki właśnie dłuższy termin rozliczeń.


– Działają przez kwartał lub trochę dłużej, a potem nie ma po nich śladu –

wyjaśnia Mariusz Orliński.

 

 

 

Ostrzega, że przedsiębiorcy zamieszanemu w podejrzane transakcje jest bardzo trudno uniknąć konsekwencji, bo praktyka organów ścigania jest taka, że stwierdziwszy oszustwo najczęściej przychodzą oni do organizacji, które działają od lat. Blokowane są konta oraz zwroty VAT, nierzadko prokuratura stosuje wnioski o areszt. W konsekwencji przedsiębiorca zostaje bez pieniędzy, ma zarzuty prokuratorskie i w gruncie rzeczy nie ma jak się bronić.

 

Nowe sposoby na przestępców

Zdaniem Jerzego Martiniego przestępstwa na VAT może ograniczyć kilka rozwiązań innych niż odwrotne obciążenie i solidarna odpowiedzialność. Jednym z nich jest utworzenie centralnej ewidencji faktur i rejestrów VAT. System miałby monitorować wszystkie transakcje i wykrywać anomalie w czasie rzeczywistym (obecnie oszustwo skarbówka stwierdza czasem po kilku latach). Taką ewidencję można uzupełnić o różne funkcje związane z rozliczeniami podatku (tworzenie rejestrów VAT, tworzenie deklaracji). Podobny mechanizm został wdrożony w Portugalii.

Są jednak wątpliwości związane z tym systemem. Musiałby sporo kosztować, byłby wdrażany przez lata, a efekt pozytywny – biorąc pod uwagę dotychczasowe projekty realizowane w administracji – nie jest przesądzony. Ponadto zawierałby wrażliwe dane handlowe, które mogą wyciec. Jak zaznaczano, polskie doświadczenia wskazują na to, że duże bazy danych nie utrzymują się w tajemnicy. Ponadto system nie zapobiegnie oszustwom w handlu międzynarodowym.

Innym pomysłem na zapobieganie przestępstwom jest rozdzielenie płatności (split payment) – kwota VAT od transakcji byłaby przelewana na specjalne konto podatnika nadzorowane przez fiskusa, a cena netto – na zwykłe konto. Z tego specjalnego rachunku można byłoby wypłacać środki tylko na inne konta VAT, np. w ramach rozliczeń między przedsiębiorcami.

– Aby nie dochodziło do wyłudzeń, trzeba zlikwidować możliwość korzystania z benefitu, jaki daje VAT w obrocie między firmami –  zaznacza doradca podatkowy Tomasz Kassel.

Split payment został wprowadzony w niektórych krajach Ameryki Południowej, a także w Turcji, gdzie ściągalność należnego podatku przekracza dzięki temu 90 proc. Ta zasada będzie obowiązywać ponadto na Ukrainie.

Także to rozwiązanie ma swoje minusy. Głównym problemem byłoby uwalnianie kwot z indywidualnych kont VAT – ktoś musiałby o tym decydować, ale sprawa dotyczy milionów podatników. Minusem rozdzielonej płatności jest ponadto fakt, iż pogarsza ona płynność finansową firm (oraz budżetu państwa). System szacunkowo kosztowałby kilkaset mln zł, czyli niewiele, biorąc pod uwagę skalę wyłudzeń.

Kolejnym sposobem na zapobieganie przestępstwom na VAT wskazanym na konferencji jest ograniczenie płatności gotówkowych. Polega na wprowadzeniu limitu na transakcje bezgotówkowe, np. wszystkie powyżej 100 zł. Ten, kto płaciłby gotówką powyżej limitu, byłby solidarnie odpowiedzialny za rozliczenie podatku przez kontrahenta. Zaznaczono, że w Europie jest tendencja do wprowadzania takich ograniczeń, np. od kwoty 1 tys. euro. Włosi zastanawiają się nad limitem 30 euro.

Fachowcy ocenili, że to system najprostszy do wprowadzenia – technicznie i kosztowo, z tym że polskie społeczeństwo nie jest przyzwyczajone i całkowicie przystosowane (nie każdy ma kartę bankową, nie wszyscy mają konta w banku) do obrotu bezgotówkowego.

Zaznaczano, że zmiany muszą być wielotorowe, nie ograniczone tylko do podatku VAT, ale obejmujące też np. prawo karne. W organach administracji i ścigania brakuje współpracy pomiędzy poszczególnymi jednostkami w zwalczaniu oszustw, np. brak koordynacji działań CBŚ i służb celnych. Rozwiązaniem mogłoby być powołanie koordynatora z ramienia rządu.