Resort finansów chce zaproponować jako termin wejścia w życie podatku 1 stycznia 2017 r. – twierdzi 'Rzeczpospolita’. Dotychczas mówiło się o 1 kwietnia br. Przygotowanie ustawy, która z jednej strony zmusi do płacenia podatku największe sieci, z drugiej nie zaszkodzi polskim firmom, a z trzeciej – zaspokoi wielki apetyt budżetu na środki potrzebne do realizacji obietnic wyborczych, okazuje się karkołomnym zadaniem. Przepadły już dwa projekty ustawy. Trzeci miał zostać zaprezentowany w ubiegłym tygodniu, ale na razie nie wiadomo, kiedy ujrzy światło dzienne.

Już po rekomendacjach posłów i senatorów – ze strony Parlamentarnego Zespołu na Rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, który zalecał Ministerstwu Finansów, by w nowym projekcie wprowadziło liniową stawkę 0,9 proc. i kwotę wolną 200 mln zł rocznie oraz zmiany dotyczące franczyzy, podniosła się fala protestów. Forum Polskiego Handlu alarmowało, że takie przepisy będą zabójcze dla lokalnych firm i umocnią pozycję międzynarodowych korporacji.

Dodatkowo szef zespołu postulował wprowadzanie podatku obrotowego także w handlu hurtowym, według stawki 0,1 proc. przy kwocie wolnej 600 mln zł. Miałoby to wydatnie zwiększyć wpływy z daniny i jednocześnie ograniczyć ekspansję potentatów kosztem mniejszych dystrybutorów. Spore kontrowersje wzbudził postulat wyłączenia z opodatkowana e-sklepów.

Nie wiadomo, co Ministerstwo Finansów zrobi z tymi pomysłami. Najwyraźniej wciąż szuka optymalnego rozwiązania. W tegorocznym budżecie już zapisano po stronie wpływów 2 mld zł z podatku od handlu. Jeżeli podatek wejdzie w życie w czerwcu, to – według proponowanych limitów – do państwowej kasy wpłynie połowa tej kwoty. Zasypanie dziury jest możliwe natomiast przy objęciu podatkiem hurtu (według proponowanej skali miałby przynieść w br. 2 mld zł) lub wyższych stawkach albo niższej wolnej kwocie w handlu detalicznym.