Nowe unijne regulacje – Digital Services Act (DSA) i Digital Markets Act (DMA) – nakładają na platformy internetowe szereg nowych obowiązków i ograniczeń. Zmiany mają ulżyć mniejszym konkurentom gigantów jak i konsumentom. Celem jest też ograniczenie uzależnienia europejskich firm i konsumentów od dominatorów z USA i Azji.

Większa przejrzystość

DSA utrudni mikrotargetowanie i profilowanie reklam pod konkretnych użytkowników. Komunikaty, które zostaną nam wyświetlone, będą musiały być opatrzone wyjaśnieniem, czemu właśnie my je widzimy.

DSA zajmie się też moderacją treści i mechanizmami, które podsuwają je użytkownikom. Platformy będą musiały informować konsumentów o głównych parametrach stojących za ich algorytmami.

Firmy kontrolujące największe serwisy i usługi nie będą już mogły usuwać legalnych treści tak łatwo, jak do tej pory.

Teraz każdy użytkownik, którego spotka ban lub usunięcie posta, będzie musiał otrzymać szczegółowe wyjaśnienie, a w przypadku odwołania od decyzji także zapewnienie, że finalnej decyzji nie podejmie algorytm.

Ma to ograniczyć sytuacje, gdy np. oprócz hejtu, wulgaryzmów czy treści naruszających prawo internetowi potentaci kasują inne materiały, bo z jakichś względów im się nie podobają. Teraz mają być jasne kryteria takich banów – wynika z projektu.

Złamać monopol „strażników”

Z kolei DMA zajmie się wątpliwymi praktykami największych cyfrowych graczy, nazwanych „strażnikami” (gatekeeper), którzy mają dominującą pozycję na rynku. Za takie można uznać np. Google’a, Facebooka czy Amazona. Firmy kontrolujące więcej niż jeden serwis otrzymają zakaz łączenia danych osobowych z różnych źródeł, np. z YouTube’a i Gmaila (oba należą do Google’a) czy z Facebooka i Instagrama (ich właścicielem jest Facebook).

Korporacje nie będą mogły też narzucić użytkownikowi korzystania z innych usług firmy, czy preferowania własnych (np. przeglądarek). Aplikacje instalowane fabrycznie np. w smartfonach będzie można usunąć (co obecnie często jest niemożliwe).

6 – 10 proc. kary

Za naruszenie obu regulacji grożą niemałe kary – do 6 proc. obrotu w przypadku DSA oraz 10 proc. za DMA.

Na razie nie wiadomo, kiedy regulacje wejdą w życie i jaka będzie ich ostateczna forma. Giganci łatwo nie skapitulują. Projektami zajmie się Europarlament i Rada UE (czyli m.in. Polska). Proces legislacyjny potrwa co najmniej do 2022 r.

Propozycje są ostrożne

Jak zauważa Fundacja Panoptykon, w DMA zabrakło np. wymogu otwarcia zamkniętych ekosystemów platform i zapewnienia interoperacyjności z innymi podmiotami (np. tak, aby po rezygnacji z Facebooka nadal móc komunikować się ze znajomymi z serwisu). Organizacja ocenia również zapisy obu aktów jako zachowawcze, a niektóre (jak wymagania dotyczące przejrzystości) zbyt ogólne.

Bogactwo z danych

Z kolei CEO Scaleway zwraca uwagę w kontekście propozycji jak wielką wartość mają dane w czasach postępującej cyfryzacji biznesów. 

Bogactwo coraz mocniej wiąże się obecnie z danymi” – twierdzi Yann Lechelle, CEO Scaleway, francuskiej firmy zajmującej się rozwiązaniami chmurowymi. – „Zwiększająca się koncentracja wpływów i bogactwa przez niewielką liczbę firm technologicznych pozwala im na wzmacnianie władzy, jaką sprawują nad naszą demokracją, tożsamością, prywatnością i suwerennością gospodarczą. Tak nie powinno być” – komentuje Lechelle.