W 2014 r. długość sieci światłowodowych wzrosła o 15 proc. – do 315 tys. km. Według szefowej UKE Magdaleny Gaj impulsem do inwestycji było uwolnienie w ub.r. rynku w 76 gminach spod urzędowych regulacji. Operatorzy zaczęli inwestować w światłowody, a telekomy w rozbudowę sieci.
 
– Po przetargu przeprowadzonym przez UKE na częstotliwości z zakresu 1800 MHz był wielki boom inwestycyjny i podobnego spodziewamy się w 2016 r. – mówi szefowa UKE.

Według niej będzie to skutek zobowiązań, które zostaną nałożone na firmy. Wstępnie blisko 90 proc. gmin w Polsce będzie objętych inwestycjami.

W tym roku skończą się duże projekty budowy sieci oraz współfinansowane z poprzedniej perspektywy UE projekty budowy sieci ostatniej mili prowadzone przez operatorów. Po zakończeniu projektów realizowanych w ramach działań 8.4 PO IG i 2.1 PO RPW dostęp szerokopasmowy ma uzyskać ponad 280 tys. gospodarstw domowych, z czego ponad 200 tys. w sieciach NGA. W perspektywie na lata 2007–2013 na tego typu inwestycje UE przekazała 1 mld euro. Część inwestycji zostało też wykonanych z własnych środków przedsiębiorców.

W latach 2014–2020 na dostęp do szerokopasmowego internetu przeznaczone zostanie kolejny 1 mld euro.

Wciąż daleko do agendy
Obecnie dostęp do sieci o prędkości min. 30 Mb/s ma ponad 30 proc. budynków w miejscowościach liczących powyżej 5 tys. mieszkańców. Zgodnie z agendą cyfrową UE, taki dostęp ma być zapewniony dla 100 proc. gospodarstw domowych do 2020 r. Aktualnie według UKE w niewielkich miejscowościach, do tysiąca budynków, około 10 proc. gospodarstw domowych objętych jest szybką siecią, czyli o prędkości minimum 30 Mb/s, a w większych ośrodkach – ponad 35 proc. 

Dane zebrane z 10,3 tys. miejscowości wskazują, że występuje w nich 90 tys. węzłów światłowodowych, co oznacza wzrost o 33 proc. względem 2013 r.

W całym kraju jest już 8,7 tys. budynków przygotowanych do świadczenia usług kolokacji urządzeń telekomunikacyjnych – najwięcej w województwach śląskim, mazowieckim i dolnośląskim. Dla porównania, na koniec 2013 roku było ich 7,5 tys.

Spada liczba miejscowości, gdzie żaden operator nie udostępnił sieci stacjonarnych i radiowych. Z danych UKE wynika, że jest ich mniej o 2,5 proc., z czego 99 proc. to miejscowości najmniejsze, z liczbą mieszkańców nie przekraczającą 100 osób. To nie więcej niż 8 proc. miejscowości w skali kraju. Często są to pojedyncze kolonie czy leśniczówki.  Na wyraźnie niższym poziomie w porównaniu z resztą kraju pozostają dwa województwa ze ściany wschodniej – podkarpackie i świętokrzyskie.

– W małych miejscach często działają lokalni przedsiębiorcy, którzy nawet nie wiedzą, że mają obowiązek sprawozdawczy. Więc nie wszyscy informują nas o stanie infrastruktury telekomunikacyjnej. Myślę, że ta liczba punktów na mapie, gdzie zupełnie nie ma dostępu do sieci telekomunikacyjnej, może być co najmniej o połowę mniejsza –
ocenia Magdalena Gaj.