Lider Samsunga Jay Y. Lee (Lee Jae-yong), który kilka lat temu został skazany w związku z aferą korupcyjną w Korei Południowej (otrzymał wyrok w zawieszeniu, nie przyznaje się do winy), będzie musiał zmierzyć się z nowymi zarzutami – informuje Reuters.

Tym razem prokuratura oskarżyła go o oszustwa księgowe, manipulacje cenami akcji, nieuczciwe transakcje i nadużycie zaufania w związku z fuzją w 2015 r., gdy łączyły się dwie spółki zależne grupy, Samsung C&T Corp oraz Cheil. Pomogło to przejąć Lee kontrolę nad najważniejszą korporacją, czyli Samsung Electronics.

Akt oskarżenia oznacza, że Lee może czekać kolejny proces. Zdaniem sądu prokuratorzy zgromadzili wystarczającą ilość materiału dowodowego. Dla korporacji istotna wiadomość jest taka, że Jay Y. Lee w związku z kolejnymi mocnymi zarzutami nie został aresztowany, co z pewnością skomplikowałoby zarządzanie globalnym konglomeratem.

Lider jednego z najważniejszych graczy na światowym rynku ICT znalazł się jednak w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Za manipulacje giełdowe grozi mu od 5 lat do dożywocia. Najsurowsze kary mogą być orzeczone wówczas gdy sąd uzna, iż oskarżony uzyskał dzięki przekrętom ok. 4,2 mld dol. lub więcej.

Prawnicy Jaya Y Lee zaprzeczają zarzutom, uznając akt oskarżenia za niesprawiedliwy.

  

W 2018 r. Jay Y. Lee został skazany na 2,5 roku w zawieszeniu w związku z zarzutami korupcji, w sprawie również powiązanej z fuzją wspomnianych spółek.

Wyrok uchylił jednak koreański Sąd Najwyższy, co oznacza wznowienie postępowania.

W czerwcu br. Lee przyznał, że firma „nie przestrzegała rygorystycznie prawa i standardów etycznych”. W celu zapobieżenia nadużyciom w Samsungu, firma zapowiedziała powołanie zespołu niezależnych ekspertów, którzy mają patrzeć na ręce zarządzającym na najwyższym szczeblu.