Ukraińskie władze zaapelowały do Microsoftu, aby całkowicie zerwał z biznesem prowadzonym w Rosji. Gigant jakiś czas temu zadeklarował, że kończy z „nową sprzedażą” w tym kraju (więc można było domniemywać, że nie oznacza to wprawdzie natychmiastowego wyjścia, lecz stopniowe wygaszanie działalności wraz z kończącymi się kontraktami i subskrypcjami). „Zawiesimy wszelką nową sprzedaż produktów i usług firmy Microsoft w Rosji”poinformował na początku marca br. prezes Microsoftu Brad Smith.

Brad Smith w liście do prezydenta Zełeńskiego z 14 marca, który ujawnił Reuters, zapowiedział jednak wprost, że koncern będzie kontynuował biznes z klientami w Rosji, których nie obejmują zachodnie sankcje. Wymienił tutaj szkoły i szpitale. Tłumaczy, że „pozbawienie tych instytucji aktualizacji oprogramowania i usług może zagrozić zdrowiu i bezpieczeństwu niewinnych cywilów, w tym dzieci i osób starszych”. Dodał też, że Microsoft jest „świadomy moralnej odpowiedzialności” ochrony cywili (chodzi w tym kontekście oczywiście o cywili w Rosji), stąd ta decyzja.

Jednocześnie zarówno Microsoft, jak i przedstawiciele ukraińskich władz poinformowali, że obie strony prowadzą „konstruktywny dialog” w sprawie wsparcia Ukrainy. Microsoft m.in. pomaga w obronie cyberprzestrzeni kraju.

Także do SAP-a zwrócił się prezydent Zełeński o całkowite wycofanie się z Rosji. Jakiś czas temu rozeszła się informacja o dołączeniu firmy do sankcji, natomiast obecnie wygląda to tak, że – jak wyjaśnił niemiecki koncern ukraińskiemu prezydentowi, nadal wspiera on ważne usługi, w tym „szpitale, infrastrukturę cywilną i łańcuchy dostaw żywności” – poinformował SAP według Reutersa. Firma zapewnia natomiast, że przestrzega regulacji dotyczących embarga.

Także IBM nie wycofał się całkowicie z Rosji.

Protesty pracowników

Reuters twierdzi, że przeciwko decyzjom korporacji protestują ich pracownicy, choć mowa jest o małych grupach. Twierdzą oni, że w Rosji nadal pracują załogi ich firm i mają dostęp do narzędzi firmowych. Niezadowoleni z decyzji kierownictwa wolą wypowiadać się anonimowo – według agencji. Uważają, że w obecnej sytuacji ich firmy powinny wycofać się całkowicie z każdego kontraktu w Rosji.

Jak ustalił Reuters, moskiewskie biura trzech wymienionych koncernów nadal działają, pracownicy odbierają telefony. Firmy zadeklarowały natomiast, że nie wykluczają dalszego ograniczenia działalności w Rosji.

Według medialnych doniesień Kreml miał zagrozić zachodnim firmom, że ich pracownicy w Rosji mogą trafić za kratki, jeśli z powodu bojkotu zostaną wstrzymane dostawy ważnych dla życia produktów. Rzecznik Kremla nazwał jednak te doniesienia kłamstwami.

Listę firm, które po wybuchu wojny prowadzą lub ograniczyły albo wstrzymały swój biznes w Rosji, na bieżąco aktualizuje Uniwersytet Yale.