Nowe przepisy umożliwiają UKE ogłoszenie ostatniej rundy aukcji, nazwanej „last call”, w której operatorzy udostępnianych częstotliwości – chodzi o 19 rezerwacji z pasm 800 MHz i 2,6 GHz – zostaną wyłonieni na podstawie jednorazowych ofert (na zasadzie licytacji). Jeżeli prezes UKE skorzysta z tego instrumentu, ciągnąca się od lutego br. aukcja może zakończyć się w I poł. października. Na razie nie zanosi się na jej rozstrzygnięcie na starych zasadach, bo operatorzy wciąż podbijają stawki. Łącznie przekroczyły już 7 mld zł, czyli urosły ponad czterokrotnie w ciągu 7 miesięcy.

Minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki wyjaśnił, że celem resortu jest szybkie przydzielenie częstotliwości, ponieważ Polsce grożą unijne kary za opóźnienie w udostępnieniu pasma 800 MHz. Wynosi ono według ministra już 2 lata i 9 miesięcy. Poślizg spowodowany przedłużającą się aukcją powoduje, że nasz kraj może nie zdążyć z realizacją założeń europejskiej agendy cyfrowej – do 2020 r. wszystkie gospodarstwa domowe mają mieć dostęp do Internetu o prędkości co najmniej 30 Mb/s, a połowa z nich – do sieci 100 Mb/s. Ponadto wysoka cena, jaką zapłaciłby zwycięzca odbiłaby się na kosztach usług lub ograniczeniu wydatków na infrastrukturę. Z działaniami resortu nie zgadzają się Polkomtel oraz P4 (Play), którzy apelują o skierowanie nowych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. Inni uczestnicy aukcji, jeżeli nie wygrają, mogą pójść do sądu, więc cała sprawa może znaleźć swoją kontynuację w procesach o duże pieniądze.