Ustawa obowiązuje od  25 grudnia. Mirosław Luboń, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej, uważa, że część jej zapisów jest zbyt szczegółowa lub za mało precyzyjna. Jego zdaniem ostatecznej interpretacji w niektórych sprawach będą musiały dokonywać sądy. Dotyczy to np. zakupów dużych i drogich przedmiotów.

 – Jeśli ktoś decyduje się na zwrot w ciągu ustawowych 14 dni, a to powstaje pytanie, kto ma ponosić koszty zmniejszania wartości tych rzeczy – konsument, sprzedawca, dystrybutor czy producent – zastanawia się szef stowarzyszenia.

Brak jednak precyzyjnego określenia, w jaki sposób ta odpowiedzialność ma być rozłożona. Poza tym nie wiadomo również, kto ma decydować o tym, jak wycenić rzecz i na ile.  

Zdaniem Mirosława Lubonia lista obowiązków informacyjnych sprzedawców jest za długa (jest ich 21), a niektórych nie bardzo można zastosować w praktyce.  

Nowa ustawa reguluje również zawieranie umów tylko przez telefon. Jeśli przedsiębiorca w trakcie rozmowy telefonicznej proponuje zawarcie umowy, musi potwierdzić jej treść na papierze lub innym trwałym nośniku, np. poprzez e-mail. Dopiero po złożeniu przez klienta oświadczenia – na papierze lub innym trwałym nośniku – umowa zostanie skutecznie zawarta. Zdaniem Mirosława Lubonia ten zapis oraz zmiana w prawie telekomunikacyjnym powoduje, że stosowane w marketingu dzwonienie bez uprzedzenia (cold calls) jest w zasadzie zabronione.

Według niego obecnie interpretacje są różne, także wśród prawników, w związku z tym konieczne jest uzgodnienie znaczenia różnych zapisów ustawy