Łańcuch dostaw w Azji trzeszczy pod naporem nowej fali pandemii, a chaos może pogłębić kryzys kontenerowy – alarmuje prezes niemieckiego Instytutu Gospodarki Światowej, Gabriel Felbermayr. „To co się dzieje w Chinach, jest dramatyczne” – twierdzi ekonomista według portalu t-online.de.

Otóż korek kontenerowców w porcie w Yantian na południu Chin, spowodowany przez Covid-19 wśród robotników, to według eksperta większy problem, niż blokada Kanału Sueskiego w marcu br. (wówczas stanęło około 200 statków).

Także niemiecki związek gospodarki materiałowej, zakupów i logistyki (BME) w raporcie z końca lipca br. bije na alarm z powodu skali kryzysu.

Yantian to brama na świat dla sprzętu IT. Łączy z zagranicą ośrodki produkcyjne w Shenzhen. Przez ten port płynie w świat ok. 90 proc. eksportu elektroniki produkowanej w Chinach – według BME.

Port w Yantian objęto lockdownem 21 maja br. na ponad miesiąc. Od tego czasu jego wydajność spadła do niecałych 40 proc. (100 proc. to ok. 40 tys. kontenerów na dobę). Co gorsza efekt domina spowodował opóźnienia w pobliskich trzech mniejszych portach.

Może brakować kontenerów, koszty transportu znowu w górę

Lockdown w Yantian zdjęto na początku lipca i obecnie wydajność portu jest już bliska tej sprzed blokady, ale skutki opóźnień są odczuwalne. Według BME 30 proc. firm liczy się z ciągłym niedostatkiem kontenerów, a 57 proc. z podwyżką kosztów frachtu.

„Z pewnością zobaczymy wzrost cen”

Nowe uderzenie w transport z Azji może dodatkowo pogłębić problemy z dostępnością elektroniki i wyśrubować ceny. Zdaniem szefa Instytutu Gospodarki Światowej „z pewnością zobaczymy wzrost cen do 20 proc.” Uważa on również, że kryzys podaży zakłóci dostawy na okres świąteczny.