Tak zwana klauzula obejścia prawa podatkowego wchodzi w życie 15 lipca. Pozwala ona urzędnikom zakwestionować zgodne z przepisami działania firm, których celem jest osiągnięcie korzyści podatkowej. Może tak się stać wtedy, gdy skarbówka uzna, że uzyskanie korzyści nastąpiło w sposób 'sztuczny’, tzn. przedsiębiorca podjął określone działania tylko po to, aby zapłacić mniejszy podatek, i nie było to uzasadnione np. specyfiką prowadzonego biznesu. Ustawa daje pole do interpretacji urzędnikom, co jest ich zdaniem a co nie jest 'unikaniem opodatkowania’. Firma w razie wątpliwości może zwrócić się do resortu finansów o opinię zabezpieczającą, ale kosztuje ona 20 tys. zł i trzeba na nią czekać nawet kilka miesięcy. 
 
Konsekwencje grożą firmie, jeśli korzyści osiągnięte wskutek „unikania opodatkowania” przekroczą 100 tys. zł rocznie. Dotyczy to korzyści osiągniętych po 15 lipca. Ostatecznie ustawa nie będzie działać wstecz, choć w projekcie był taki pomysł.
 
Z założenia nowa klauzula ma zapobiegać optymalizacjom podatkowym w korporacjach, ale przedstawiciele mniejszego biznesu obawiają się, że to oni będą głównym celem skarbówki. W ocenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców urzędnikom łatwiej będzie udowadniać 'unikanie opodatkowania’ małym firmom, za którymi nie stoi armia prawników i międzynarodowe powiązania.
 
„Wprowadzenie takich przepisów spowoduje, że każdy przedsiębiorca stanie się potencjalnym przestępcą, a będzie o tym decydować urzędnik wedle własnego uznania.” – ostrzegał w marcu br. ZPP. 
 
Podnoszona jest też inna kwestia – niektóre firmy obawiając się podpaść pod nową klauzulę będą częściej wybierać rozwiązania, które nie są dla nich najbardziej korzystne podatkowo albo rezygnować z niektórych operacji, co oznacza wzrost kosztów prowadzenia biznesu.