Na początku miesiąca Intel zapowiedział obniżki wynagrodzeń o 5 – 25 proc., a także m.in. zawieszenie kwartalnych premii. To część planu redukcji kosztów po kiepskich wynikach finansowych w ub.r.

Stawki pójdą w dół od 1 marca br. Teraz CEO Pat Gelsinger zapewnia, że chude miesiące dla kadr nie potrwają długo. Obiecuje w październiku br. przywrócić do 100 proc. pensje na stanowiskach kierowniczych i pracownikom wyższych szczebli. Już za III kw. br. mają powrócić premie. Zostaną wypłacone po zakończeniu kwartału (ich brak uderza także w pracowników niższych poziomów, których według zapowiedzi nie obejmą redukcje podstawowych płac).

CEO przyznał w wewnętrznej notatce, że do firmy napływały pytania od pracowników, jak długo mają zarabiać mniej i dlaczego Intel nie obniżył dywidendy.

Koncern już po redukcji płac zdecydował się w końcu na taki krok i ogłosił obniżkę kwartalnej dywidendy o 66 proc.

Szef Intela w Europie rezygnuje. Opóźnienie w nowej fabryce

Jednocześnie ogłoszono, że Frans Scheper, szef Intela na region EMEA, złożył rezygnację po ponad roku na tym stanowisku i odejdzie z firmy 31 marca br. Decyzję wyjaśniono powodami osobistymi.

Tymczasowo zastąpił go Dermot Hargaden, dyrektor Intela z Irlandii.

Scheper jako dyrektor generalny w EMEA przejął kierownictwo w czasie, gdy koncern ogłosił plan 10-letnich inwestycji 80 mld euro w nowe fabryki czipów i ośrodki B&R w Europie.

O lokalizację jednego z planowanych zakładów starała się również Polska. W marcu ub.r. zapowiedziano budowę nowego ośrodka produkcyjnego w Magdeburgu w Niemczech, jednak ostatnio Intel zwleka z inwestycją, oczekując od niemieckich władz wyższej dopłaty do tego interesu. Jak wyliczył, potrzeba mu blisko 3 mld euro więcej ponad zatwierdzone już kwoty wsparcia. Koncern tłumaczy większy apetyt na publiczne fundusze wzrostem kosztów i zamiarem implementacji bardziej zaawansowanej technologii.