Z danych IDC wynika, że 80 proc. aplikacji biznesowych stworzonych w 2011 r. powstanie z myślą o funkcjonowaniu w modelu cloud computingu. W ciągu kolejnych 4 lat ilość informacji dostępnych online wzrośnie o ponad 400 proc., z 1,7 do 7 zetabajtów.  Do zarządzania taką masą danych, potrzebować będziemy specjalnych narzędzi – zauważa Ewa Zborowska, Senior Research Analyst, IT Services IDC.

Według prognozy firmy badawczej pod koniec 2011 r. na rynku będzie dostępnych ok. 1,3 miliona aplikacji mobilnych, w tym ok. 100 tys. biznesowo użytecznych, co prawie dwukrotnie przewyższy liczbę programów komputerowych (50-70 tys.). 

– Mamy do czynienia z początkiem końca ery komputerów PC  twierdzi Ewa Zborowska  W tym roku po raz pierwszy w historii sprzedaż urządzeń mobilnych przekroczy sprzedaż pecetów. To rok przełomu, kolejne lata będą ten trend pogłębiać.

Zdaniem IDC powstaje tzw. trzecia platforma komunikacji (pierwszą były maszyny mainframe i terminale komputerowe, drugą komputery PC i sieci lokalne), a najważniejszą rolę w jej tworzeniu odgrywa Internet  Lokalne sieci tracą na znaczeniu, przenosząc się do chmury obliczeniowej, do której użytkownik ma dostęp z każdego miejsca i za pomocą wielu urządzeń – mówi Ewa Zborowska. 

Do korzystania z zasobów chmury nie są niezbędne komputery, użytkownicy mogą korzystać z nowych urządzeń przenośnych i nowych aplikacji. IDC zauważa, że już teraz młodzi ludzie dorastają w otoczeniu sprzętu mobilnego, który umożliwia szybką komunikację.  W ciągu najbliższych lat powstaną miliony programów, które będą funkcjonować na miliardach przeróżnych urządzeń – prognozuje przedstawicielka firmy badawczej – Dla porównania na rynku PC mieliśmy do czynienia z dziesiątkami tysięcy aplikacji.

Według IDC zmiana stwarza możliwości dynamicznego rozwoju firmom, które zaproponują innowacyjne rozwiązania. Koncernem, który podbił rynek dzięki możliwościom jakie daje trzecia platforma, jest np. Google – Ponad połowa dyrektorów IT z całego świata uważa, że Google ma szansę stać się jedną z pięciu firm dominujących w branży – mówi Ewa Zborowska – To dopiero początek rewolucji. W tej chwili trudno określić, jakie podmioty zyskają najwięcej, a kto z obecnych potentatów podzieli losy przedsiębiorstw, które w latach 80. ubiegłego wieku wybrały niewłaściwą drogę rozwoju.