Rozszerzona opłata reprograficzna spowoduje wzrost cen elektroniki w Polsce. Uderzy w konsumentów i pozwoli rozrosnąć się szarej strefie ­– przestrzega Związek Cyfrowa Polska w opinii do projektu ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego.  Przewiduje ona wprowadzenie 4 proc. daniny m.in. na laptopy, tablety, komputery stacjonarne i telewizory smart już od 2022 r.

Zdaniem organizacji branżowej projektodawca usiłuje przerzucić na przedsiębiorców obciążenia związane z realizacją obowiązków władzy publicznej.

Opinia na temat pomysłu jest jednoznacznie negatywna.  

Ceny elektroniki w górę i możliwy powrót szarej strefy

Jak ostrzega Cyfrowa Polska (nie pierwszy raz) wbrew temu co twierdzi resort kultury, producenci nie wezmą na siebie nowego parapodatku lecz doliczą go do końcowej ceny sprzętu, tym samym ceny w sprzedaży wzrosną.

Nie chodzi tylko o niskie marże w branży. Jak się okazuje do przerzucenia ciężaru opłaty na konsumentów zobowiązuje firmy z łańcucha dostaw prawo – twierdzi związek (jest to unijna dyrektywa w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym).

Krajowe firmy wpadną w tarapaty, Chińczycy się ucieszą

Wzrost cen sprawi, że krajowym dystrybutorom trudniej będzie konkurować z chińskimi portalami handlującymi elektroniką, które nie tylko nie płacą opłaty reprograficznej, ale i podatków w Polsce. I to oni będą czerpać profity z nowych regulacji – przestrzega Cyfrowa Polska.

Sytuacja taka bardzo sprzyja wykształceniu się na nowo tzw. szarej strefy i jej stopniowemu zwiększaniu ze strony chińskich sklepów” – twierdzi związek.

Podwójny haracz od komputerów

Zastrzeżenia budzi również lista produktów objętych daniną. Są na niej zarówno urządzenia (jak PC), jak i nośniki (jak dyski twarde). Tym samym z komputerów może zostać ściągnięty podwójna opłata.

W wykazie są też urządzenia, które nie pozwalają na powielanie utworów chronionych prawem autorskim (a takie kopiowanie na prywatny użytek jest dla zwolenników opłaty uzasadnieniem jej istnienia).

Związek wskazuje tutaj np. cyfrowe aparaty fotograficzne i czytniki e-booków – uważa, że w ich przypadku korzystanie w ramach dozwolonego użytku prywatnego ma jedynie teoretyczne, co najwyżej marginalne, znaczenie.

Szpitale i sądy więcej zapłacą

Ponadto przedstawiciele producentów i dystrybutorów podkreślają także, że projekt ustawy nie rozróżnia sprzętu przeznaczonego dla biznesu (B2B), administracji (B2P) czy do użytku konsumenckiego (B2C). A to – zdaniem organizacji – stoi w sprzeczności z prawem unijnym. Co więcej, sytuacja ta prowadzi, że w sposób nieuzasadniony obciążone zostaną urządzenia nabywane np. przez szkoły, szpitale czy sądy.

Projekt niesprawiedliwy nawet wobec…. artystów

Organizacja ocenia również, że projekt, który ma potencjalnie służyć twórcom, sam w sobie jest dla nich niesprawiedliwy.

Według projektu od 30 do 49 proc. opłaty reprograficznej pójdzie na Fundusz Wsparcia (dopłaty do m.in. do składek emerytalnych i zdrowotnych dla artystów).

Zdaniem związku system nie gwarantuje jednak wsparcia dla wszystkich uprawnionych, ponieważ wprowadza kryteria o charakterze dyskryminacyjnym, sprzeczne z prawem Unii Europejskiej.

Np.co do  rodzaju uprawianej twórczości, formalnego wykształcenia, pochodzenia i miejsca zamieszkania, wieku czy poziomu dochodu.

Dyskryminacja i brak podstaw

Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej mówi jasno, że taki system nie może być dyskryminacyjny” – punktuje słabości projektu ustawy prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik.

W sprzeczności z TSUE jest też to, że system ten nie jest w żaden sposób powiązany z wielkością strat ponoszonych przez uprawnionych. A to właśnie wielkość oszacowanych strat musi być podstawą do rozpoczęcia rozmowy o wprowadzeniu opłaty reprograficznej i jej wielkości. W Polsce nikt takich wyliczeń nigdy nie zrobił” – podkreśla Kanownik.