Gratka dla szpiegów. Baza zasobów materiałowych polskiego wojska wyciekła do sieci. Obejmuje 1,7 mln pozycji, od części zamiennych, butów i ubrań, poprzez używane w armii oprogramowanie po szczegółowy wykaz uzbrojenia z podziałem na jednostki organizacyjne – twierdzi onet.pl. Według informacji portalu dane wyszły na zewnątrz przypuszczalnie z inspektoratu wsparcia sił zbrojnych w Bydgoszczy i pojawiły się online 9 stycznia. Są sygnały, że trafiły do Rosji i Chin. Po tygodniu wykryły go wojskowe służby. Trwa analiza incydentu. Jak się dowiedziano nieoficjalnie, możliwe że dla ułatwienia pracy dane skopiowano z niejawnej bazy i połączono w jednym prostym programie, który następnie wyciekł do sieci. Nie jest też wykluczone celowe działanie.

Źródło: onet.pl

Zanim się wojna zaczęła, już ją przegraliśmy” – skomentował gen. Waldemar Skrzypczak w RMF24.

Ministerstwo Obrony Narodowej zapewnia, że sprawa jest szczegółowo analizowana przez służby.

„Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP.  Do zakończenia postępowania wyjaśniającego nie będziemy komentować sprawy” – oświadczył resort.

AKTUALIZACJA (14.01)

MON: publikacja niegroźna, włamania nie było, dane nie są tajne

MON w nowym oświadczeniu stwierdził, że publikacja danych nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa ani wojska. Zapewnia również, że zebrane informacje są także jawnie dostępne.

„Po weryfikacji służb informujemy, że ujawniony w internecie katalog to część Jednolitego Indeksu Materiałowego prowadzonego przez Inspektorat Wsparcia czyli jednostkę odpowiedzialną za zakupy w Wojsku Polskim. Indeks zawiera wyłącznie informacje powszechnie dostępne. Można je uzyskać m. in. na podstawie jawnie prowadzonych i publikowanych postępowań o udzielenie zamówienia publicznego” – informuje ministerstwo. Zapewnia też, że nie doszło do naruszenia zabezpieczeń systemów teleinformatycznych Wojska Polskiego.

„To niepełny katalog o charakterze logistycznym, niezawierający ani informacji o ilości i sprawności sprzętu, ani brakach w asortymencie” – informuje. Jak twierdzi podobne, dostępne powszechnie indeksy publikuje NATO w katalogu NMCRL i tam można również znaleźć informacje z indeksu materiałowego.

Ministerstwo: doszło do zaniedbań

Wojsko prowadzi jednak postępowanie wyjaśniające.

„Służby badają w jaki sposób udostępniono te dane na nieautoryzowanych serwerach. Według wstępnych ustaleń doszło do zaniedbania obowiązków przez pracownika Inspektoratu Wsparcia. W sprawie urzędnika, który bez upoważnienia udostępnił plik na nieautoryzowanym serwerze jest prowadzone postępowanie wyjaśniające przez Żandarmerię Wojskową.” – twierdzi ministerstwo.

Eksperci: to poważny incydent

Według Zaufanej Trzeciej Strony, specjalizującej się w bezpieczeństwie cyfrowym, udostępnione dane rzeczywiście nie wydają się tak krytyczne, jak wynika z artykułu Onetu – według analizy portalu wyciekł rodzaj listy towarów. Nie zawierają informacji o stanach magazynowych ani o lokalizacji wymienionych przedmiotów czy licencji oprogramowania. Czyli według tego spisu nie da się ustalić, czy dane rzeczy są obecnie w ogóle na stanie armii ani tym bardziej w jakiej ilości i gdzie.

Tym niemniej zdaniem ekspertów incydent jest poważny, a umieszczone dane nie były wcześniej publikowane (co przeczy stanowisku MON).