Akcje Facebooka w ofercie pierwotnej sprzedawano po najwyższej z przewidzianych stawek – 38 dol. za szt., a i tak rozeszły się jak świeże bułeczki. Dzięki temu firma 28-letniego Marka Zuckerberga zgarnęła z rynku 16 mld dol. Cena 38 dol. za jeden udział oznacza, że wartość Facebooka to ponad 104 mld dol. Nawet HP (43,5 mld dol.) i Dell (26,9 mld dol.) łącznie nie są aż tak kosztowne.

W 2011 r. Facebook miał przychody w wysokości 3,71 mld dol., co w porównaniu z 100-miliardową kapitalizacją oznacza, że zdaniem części analityków wycena firmy zbliżyła się do granic rozsądku, a według niektórych już je przekroczyła (nawet zakładając, że przychody Facebooka będą szybko rosnąć). Dla porównania mniej warte – według aktualnych cen giełdowych – HP wypracowało w 2011 r. 127,2 mld dol. przychodów, a podstawy biznesu firmy wydają się bardziej solidne niż istniejącego od 8 lat serwisu społecznościowego. O tym, że cena papierów spółki opiera się bardziej na wierze w przyszłość, niż na bilansie minionych kwartałów, świadczy wskaźnik cena/zysk, który w przypadku Facebooka wynosi 107, a np. dla Apple’a – 13 (wysokie C/Z oznacza, że akcje są przewartościowane w stosunku do zysków osiąganych przez firmę).

Facebook 85 proc. swoich wpływów czerpie z reklam. Co do dalszych możliwości firmy w tej kwestii zdania są podzielone – część analityków uważa, że serwis ma bardzo duży potencjał wzrostu przychodów, ze względu ogromną i wciąż rosnącą liczbę użytkowników (obecnie ok. 900 mln). Innymi słowymi reklamodawcy będą skłonni płacić coraz więcej, by dotrzeć do takiej masy odbiorców. Według sceptyków perspektywy nie wyglądają aż tak dobrze, żeby uzasadniały aktualne stawki za akcje. Przypominają, że w I kw. 2012 r. przychody Facebooka z reklam spadły o 7 proc. rok do roku. Jeden z potentatów amerykańskiego rynku, General Motors, poinformował, że wycofuje się z reklam na Facebooku, gdyż jego zdaniem są one nieskuteczne. 

Serwis debiutuje 18 maja na amerykańskiej giełdzie NASDAQ.