Z danych podanych przez towarzystwo ubezpieczeniowe wynika, że tylko w kwietniu plajtę ogłosiło 88 firm zatrudniających ok. 4,2 tys. osób, o łącznym obrocie 1,4 mld zł. Co gorsza znowu nastąpiło przyspieszenie bankructw – w minionym miesiącu wzrost liczby upadłości wyniósł 22 proc. rok do roku, po chwilowej stabilizacji w lutym i w marcu.

Do branż, które ostatnio najmocniej odczuwają kryzys, należy handel hurtowy – w porównaniu z 2012 rokiem liczba upadłości zwiększyła się o 32 proc. Gorzej było tylko w przemyśle (+34 proc.). Kryzys dotknął spółki akcyjne (wzrost liczby bankructw o 78 proc.). Dużo więcej przedsiębiorców niż rok temu musiało zwinąć biznes w województwach śląskim i kujawsko – pomorskim, za to na Mazowszu upadłości było mniej.

Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka i Główny Analityk w Euler Hermes, zauważa, że firmy ograniczając ryzyko skupiają się obecnie nie na perspektywicznych kontrahentach, ale tych, którzy są solidni, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację pozostałych. 

– Dostawcy starają się jeszcze więcej sprzedawać odbiorcom w dobrej kondycji finansowej, polepszając im nawet warunki sprzedaży, jednocześnie usztywniając stanowisko wobec pozostałych odbiorców, odczuwających skutki zmniejszenia się popytu. Podobnie postępują instytucje finansujące i banki – chcą współpracować z podmiotami, które generalnie nie potrzebują ich wsparcia –  mówi przedstawiciel Euler Hermes. Jego zdaniem na razie na rynku nie widać efektów zwiększonej akcji gwarantowania kredytów dla przedsiębiorstw (tzw. gwarancje rządowe de minimis).