Karanie za korupcję całych organizacji, których przedstawiciele dopuścili się przestępstw, umożliwia ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, ale jak dotąd nie spełnia dobrze tej roli. W ciągu 12 lat jej obowiązywania (do I poł. 2013 r.) prokuratura przeprowadziła 795 postępowań, głównie w  drobnych sprawach skarbowych. Jak informowano w czerwcu br. na konferencji poświęconej zwalczaniu korupcji, w 2013 r. wszczęto z ustawy 115 postępowań dotyczących odpowiedzialności zbiorowej, z tego 15 trafiło do sądu. Jak dotąd kary sięgały najwyższej kilkudziesięciu tysięcy złotych.

CBA dąży do tego, by zapisy ustawy stosowano konsekwentnie wobec firm, których menedżerowie wręczali łapówki. Chodzi przede wszystkim o branżę informatyczną. Pomysł CBA wynika z tego, że jak dotąd mimo aresztowania z zarzutami korupcyjnymi pracowników różnych firm (m.in. byłych menedżerów IBM i HP), same organizacje twierdzą, że nie wiedziały, co robili ich ludzie. 

Na razie według DGP prokuratorzy wskazują na trudności w stosowaniu ustawy, bo np. winę trzeba ustalić wstecz, w chwili wręczenia łapówki przez pracownika firmy, bez przeprowadzenia śledztwa. To ma się zmienić. CBA i Prokuratura Generalna pracują nad wypracowaniem skuteczniejszych metod postępowania. W przygotowaniu są propozycje zmian w ustawie. 

Gdyby jej zapisy wcielano w życie, firmom, których pracownicy dopuścili się korupcji, grożą dotkliwe kary – finansowa do 10 proc. rocznego przychodu, zakaz ubiegania się o zamówienia publiczne przez 5 lat, zakaz korzystania z dotacji publicznych. Takie konsekwencje mogą położyć nawet duży biznes. Dlatego kary mają odstraszać chętnych do wręczenia łapówek czy tolerowania korupcyjnych zachowań pracowników.