Budowa nowych zakładów półprzewodników, która ruszyła w dużej skali ub.r., miała pomóc w ograniczeniu braków czipów na rynku, ale niekoniecznie okaże się lekarstwem na niedobory.

Otóż do powstających zakładów brakuje specjalistów, i to całej masy. Na Tajwanie, który jest centrum produkcji półprzewodników, mówi się o luce 27 tys. fachowców miesięcznie, których trzeba zrekrutować do nowo powstających lub rozbudowywanych zakładów – według „The Wall Street Journal”.

Już na etapie budowy potrzebni są doświadczeni inżynierowie, nie mówiąc o produkcji. Niestety nie ma ich skąd wziąć, bo konkurencja o pracowników w branży jest globalna. Na inżynierów polują Amerykanie w związku z planami rozbudowy fabryk. Liczbę potrzebnych specjalistów w USA, gdzie także będą powstawać nowe linie produkcyjne (m.in. Intel buduje nowe zakłady za 20 mld dol.), szacuje się na 70 do 90 tys. do 2025 r., a możliwe, że będzie potrzeba kolejnych 30 tys. Ratunkiem może być kształcenie nowych kadr na uczelniach technicznych – firmy produkcyjne z Tajwanu weszły we współpracę ze szkołami wyższymi, by tworzyć albo rozbudowywać kierunki związane z wytwarzaniem półprzewodników. Z tym że proces edukacji oczywiście potrwa.

Jak prognozował Deloitte Global, w 2022 r. nadal będzie brakować czipów, ale niedostatek powinien być stopniowo łagodzony, a na początku 2023 r. branża powróci do równowagi. Gartner nieco wcześniej zakładał osiągnięcie równowagi popytu i podaży już po połowie 2022 r. Być może w obliczu niedoboru talentów są to jednak zbyt optymistyczne przewidywania.