W ciągu 8 lat na 40 projektów IT z wykorzystaniem środków unijnych przeznaczono ponad 4,2 mld zł. Duża część z nich nie została jednak dokończona, Efekt jest taki, że Polska w zakresie rozwoju e-administracji w rankingu ONZ zajmuje 42 miejsce. Wyprzedzają nas nie tylko nasi najbliżsi sąsiedzi, lecz także Chile czy Kazachstan.

W dużej mierze jest to efekt patologii, jakie dotykają zamówienia na systemy informatyczne w administracji publicznej oraz uzależnianie się od jednego producenta lub dostawcy oprogramowania – zauważa w rozmowie z agencją Newseria Biznes Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.

„Instytucje publiczne mają zły zwyczaj stosowania zasady vendor lock-in. Zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych wybierają usługę, kierując się kryterium najniższej ceny. Okazuje się, że dodatkowe koszty, aktualizacje, przekazanie praw autorskich i inne funkcje podwyższają główną cenę. Taka praktyka jest bardzo zła. W efekcie jeśli dana instytucja zostanie opanowana przez jedną czy dwie firmy informatyczne, trudno jej uwolnić się z ich uścisku” – tłumaczy ekspert.

Według prezesa Instytutu Jagiellońskiego należy uprościć procedury, odejść od kryterium najniższej ceny, a ze względu na cyberbezpieczeństwo większy wpływ na tworzenie infrastruktury informatycznej powinno mieć Ministerstwo Cyfryzacji.

„Należy uprościć procedury, żeby nie zawsze kryterium ceny było najważniejsze. Wszystkie dodatkowe cenotwórcze elementy, które obciążają państwowe instytucje, muszą być włączone w jeden pakiet. Zwłaszcza że wielokrotnie są to instytucje, od 'których zależy nasze codzienne życie, które wypłacają emerytury i świadczenia” – zaznacza Marcin Roszkowski.

Często niejasne są kryteria wyboru firm, które mają zrealizować projekty informatyczne. Prezes przypomina sytuację w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W przetargu na utrzymanie i rozwój systemu informatycznego (SIA) początkowo wybrano firmę Atos Polska, która złożyła najtańszą ofertę (na 58,9 mln zł). Oferty pozostałych firm wahały się od 73 do 109 mln zł.

Systemy informatyczne administracji publicznej nierzadko mają problemy z zabezpieczeniem danych, są podatne na ataki ze strony hakerów. Dlatego istotny jest wybór dostawcy systemu nie tylko ze względu na cenę, lecz także kompetencje. NIK wskazuje, że w 1/3 skontrolowanych urzędów nie przeprowadzono audytu w zakresie bezpieczeństwa informacji w systemach informatycznych. W 16 jednostkach, w których przeprowadzono coroczny audyt zabezpieczeń, zalecenia dotyczyły wzmocnienia bezpieczeństwa przetwarzania informacji w systemach informatycznych. Jak jednak przekonuje ekspert, problemem nie jest zabezpieczenie danych, ale sposób tworzenia całych mechanizmów.

„Ministerstwo Cyfryzacji powinno mieć zdecydowanie większy wpływ na to, jak te systemy są budowane, a przede wszystkim na to, na jakich zasadach one są tworzone. W każdym z dużych systemów, który obsługuje bazy danych Polaków, gdzie ministerstwa realizują swoje ustawowe zadania, całe cyberbezpieczeństwo powinno być scentralizowane” – uważa Marcin Roszkowski.

W tym tygodniu minister Anna Streżyńska poinformowała, że do poprawki pójdzie System Rejestrów Państwowych, obejmujący dane z aktów stanu cywilnego. System ruszył w 2015 r. Krytykowano go, że komplikuje a nie usprawnia pracę urzędów. Zaprojektowano go tak, że przeniesienie wszystkich danych miało zająć 28 lat. Kosztujący dotąd 109 mln zł system ma zostać poprawiony za 10,5 mln zł.