Apple sporo zapłaci za Batterygate – aferę z bateriami, która wybuchła w 2017 r. Koncern zgodził się zapłacić w ramach ugody 113 mln dol., aby ostatecznie zamknąć sprawę.

Pozwy przeciwko firmie złożyły 33 stany USA. Chodzi o ujawnioną w 2017 r. praktykę obniżania wydajności procesorów w starszych modelach iPhone’ów.

Gdy użytkownicy zaczęli skarżyć się na niespodziewany spadek osiągów swojego sprzętu (który potwierdziły benchmarki), Apple wyjaśnił przyczynę – ograniczał działanie procesora z pomocą aktualizacji iOS-a, utrzymując, że celem jest ochrona nie nowych już przecież baterii przed szybkim wyczerpaniem. Jednak pojawiły się przypuszczenia, że firma próbowała w ten sposób po cichu nakłonić użytkowników do zakupu nowych modeli. W końcu 2017 r. złożono pozew zbiorowy, w którym użytkownicy zarzucili producentowi „oszukańcze i niemoralne” praktyki.

W marcu 2020 r. Apple zgodziło się wypłacić skarżącym w sumie 500 mln dol. (wyszło po 25 dol. na osobę).

W pozwie złożonym przez 33 stany kwota 113 mln dol. zostanie rozdzielona pomiędzy poszczególne stany. Najpierw środki pójdą na pokrycie kosztów obsługi prawnej, a reszta pozostanie rezerwą na poczet przyszłych postępowań w ramach ochrony konsumentów.

W ramach ugody Apple nie przyznał się do niedozwolonych praktyk. Zgodził się natomiast zamieszczać na swojej stronie informacje dotyczące baterii i aktualizacji systemu operacyjnego.