Lider Samsunga, Jay. Y. Lee, może spędzić za kratkami znacznie więcej czasu, niż wynikałoby to z wyroku wydanego w sierpniu 2017 r. Wnuk założyciela Samsunga i lider całego konglomeratu został skazany na 5 lat za korupcję, oszustwa, krzywoprzysięstwo i ukrywanie aktywów.

W tym tygodniu ruszył proces apelacyjny. To obrona Lee wniosła apelację od wyroku, co jednak może skończyć się dla skazanego jeszcze dłuższą odsiadką. Mianowicie prokurator w procesie w pierwszej instancji domagał się 12 lat więzienia, ale sąd poszedł na układ z oskarżonym i skończyło się na 5 latach. Teraz jednak według Reutersa prokuratura oznajmiła, że nie dopuści do ponownego porozumienia i żąda w procesie apelacyjnym jeszcze raz 12-letniego wyroku.

Lee skazano w związku z darowizną Samsunga dla fundacji prowadzonej przez przyjaciółkę byłej prezydent Korei Południowej, Park Geun-hye. W ocenie prokuratury była to de facto łapówka w celu zyskania przychylności władz i finansowego wsparcia dla fuzji dwóch spółek z grupy.

Lee przed sądem apelacyjnym ponownie zaprzeczył zarzutom. W poprzednim procesie sąd uznał, że lider Samsunga nie poprosił prezydent Korei bezpośrednio o pomoc. Jednak sam fakt, że fuzja była korzystna dla Lee sugeruje, że przekazując darowiznę oczekiwał on wsparcia od głowy państwa i uzyskał je. Obrona kwestionuje takie stawianie sprawy.

Wyrok sądu apelacyjnego jest spodziewany do końca stycznia 2018 r. Przysługuje od niego skarga do sądu najwyższego. Skazanie lidera Samsunga wzbudziło obawy o przyszłość całego konglomeratu, zwłaszcza jego najważniejszej spółki, czyli Samsung Electronics. Jeden z CEO ustąpił twierdząc, że firma znalazła się w "bezprzykładnym kryzysie", bo ma poważny problem z kreowaniem strategii. W październiku 2017 r. powołano nowe kierownictwo Samsung Electronics.